Tagi
Nienawidzę prasować galowej koszuli mojego męża. Nie dość, że ma cholerne zakładki przy mankietach, to jeszcze ma plisowany przód. I oczywiście ma być tak uprasowana, żeby nie było ani jednej fałdki, a rękawy miały prosty, ostry kant. Brrr. Na szczęście w pełnej gali mąż występuje najwyżej dwa, trzy razy w roku, przez resztę czasu zadowalając się koszulami codziennymi, których prasowanie mnie tak bardzo nie stresuje.
(zdjęcie z internetu)